Historia pewnej znajomości (The Antlers - Hospice)


Na początek jeden z najbardziej klimatycznych i emocjonalnych albumów jakie w życiu słyszałem. Hospice to trzecia płyta zespołu The Antlers, wydana przez Frenchkiss Records w 2009 roku. Stworzona w nietypowej konwencji, jest jak książka, która przedstawia nam historię, złożoną całość z wstępem, rozwinięciem i uderzającym zakończeniem.






Otwierający album Prologue zapowiada klimat jaki będzie nam towarzyszył przy słuchaniu Hospice. Ambientowe szumy przerywane lekkimi ale stanowczymi uderzeniami w klawisze wprowadzają nas w mroczny, depresyjny nastrój. Subtelne przejście w nieco  monotonną, ale hipnotyzującą melodię rozpoczynającą Kettering, do której dołącza się głos wokalisty Petera Silbermana ,zaczynający opowiadać nam historię na której opiera się album. Szeptem, jakby ważąc każde słowo wprowadza nas w znajomość opiekuna z nieuleczalnie chorą pacjentką. Punkt kulminacyjny utworu daje nam do zrozumienia, że choć to dopiero początek, melancholijny nastrój będzie towarzyszył nam do samego końca. Przejścia z delikatnej melodii do dynamicznej, wręcz agresywnej perkusji wzmagają doznania i emocje słuchacza. Pozwalają wręcz odczuć na własnej skórze jak intensywne uczucia oddziałują na przedstawiane nam postaci.

Kolejny utwór, Sylvia, jest skomponowany w bardziej konwencjonalnym stylu. Razem z bohaterami przechodzimy przez załamania, próby samobójcze, upadki. Następujący po nim Athropy to niespełna ośmiominutowa kompozycja w której Peter, w rytm spokojnej muzyki wprowadza nas w dalsze zakamarki psychiki bohaterów. Kolejnym utworem jest zaczynający się przyjemną melodią Bear, traktujący jednak o poważnym dramacie. Interpretacje utworu są różne, pozostawiam wam odnalezienie własnej, jednak moim zdaniem jest to utwór wybiegający poza dotychczasową „fabułę” albumu, ale zrealizowany w konwencji pasującej do klimatu Hospice, pełnej emocji i uczuć.

Thirteen od początku atakuje nas głośnymi dźwiękami, z czasem ściszając, do momentu gdy możemy usłyszeć cichy wokal, jakby ledwo słyszalne, desperackie wołanie o pomoc, która nie może nadejść. Two pokazuje nam jak podobni do siebie są nasi bohaterowie, przybliżając nam ich przeszłość, jednak melodia w pewnym momencie się urywa, pozostawiając po sobie nieco męczący, depresyjny ambient.

Shiva powoli zbliża nas do końca albumu, jak i końca historii. Delikatne gitarowe akordy wspomagane perkusją oraz elektronicznymi klawiszami towarzyszą śpiewowi Petera. Wake w pierwszej fazie jako podkład do słów wokalisty używa ledwo słyszalnych klawiszy, w rytm których słyszymy ciche łkanie. Utwór ten jest swoistym pożegnaniem bohatera z umierającą ukochaną. Epilogue zamyka album, w początkowej części utworu wokalista śpiewa do akompaniamentu gitary  podobnie jak w Two, później elektroniczne klawisze żegnają nas słabnącą z każdym momentem melodią.

Peter Silberman

Pisząc o Hospice ciężko mi ocenić takie elementy jak warsztat wokalny Petera Silbermana czy muzyczną część utworów. Można powiedzieć, że momentami ledwo słychać wokalistę, że ciężko go zrozumieć, że chwilami zawodzi, że mógłby niektóre partie zaśpiewać lepiej. Oczywiście! Można powiedzieć że pod względem muzycznym album jest powtarzalny i monotonny, że nie usłyszymy na nim wysublimowanych wariacji na gitarze czy mistrzowskich kompozycji na klawiszach. Jednak ani trochę nie przeszkadza to w całkowitym wsiąknięciu w ten album i intensywnie emocjonalnym odebraniu historii którą opowiada. Notabene, przez cały album, jeżeli uważnie się wsłuchać, można usłyszeć ciche, ale systematyczne uderzanie stopy, kojarzące się z biciem serca, które nie opuszcza nas ani na moment. Szeptany wokal w Kettering czy depresyjne wołanie w Shiva pozwala poczuć, jakby historia opowiadana przez Antlers dotyczyła nas bezpośrednio.

Niewiele jest albumów które wywarłyby na mnie tak ogromne wrażenie, żaden inny album Antlers, mimo że są porządnie zrealizowane i niezłe muzycznie, nie dorównuje Hospice. Album ten to absolutny ewenement, dzieło które ciężko zapomnieć. Nie wyróżnia się ani pod względem wokalnym, ani muzycznym, ale wielu artystów mogłoby pozazdrościć Antlers zdolności tworzenia klimatu  i wywołania emocji w słuchaczu.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Return top